Z bronią w ręku skontrolowali bielski lokal. Sceny jak z filmu
Sceny jak z filmu na żywo mogli oglądać goście jednej z bielskich restauracji podczas andrzejkowej zabawy. W pewnym momencie do lokalu weszła grupa osób. Niektórzy z nich byli w kominiarkach. Okazało się że to? kontrola skarbowa. Rzecznik katowickiej Izby Administracji Skarbowej zaprzecza: "funkcjonariusze prowadzący kontrolę w Bielsku-Białej nie byli zamaskowani, ani wyposażeni w broń długą".
Sobota wieczór. Andrzejkowy weekend. Restauracja Miasto pęka w szwach, klienci dobrze się bawią. Do klubu wchodzą panie, zostawiają ubrania w szatni, zamawiają napoje. W pewnym momencie wyciągają legitymacje służbowe - "kontrola skarbowa".
I być może nic w tym opisie zdarzeń, które miały miejsce w Bielsku-Białej nie byłoby nadzwyczajnego, gdyby nie to, co zdarzyło się chwilę później?
- Do restauracji weszli funkcjonariusze z bronią wyglądający jak ekipa antyterrorystyczna - relacjonuje portalowi bielsko.info Bronisław Foltyn, właściciel lokalu. - Ludzie musieli pomyśleć, że w lokalu siedzi jakiś król mafii i trzeba go wytargać. Okazało się jednak, że chodziło o sprawdzenie butelek, czy mają znaki akcyzy.
Tak skończyła się impreza andrzejkowa w Klubie Miasto. Właściciel opisuje, że panie ze służby celno-skarbowej weszły za bar by sprawdzić wspomniane butelki. Sprzedaż została wstrzymana na około 3 godziny. Przedsiębiorca oblicza, że z tego powodu stracił około 10 tysięcy złotych!
- Panie chciały nałożyć mandat za brak paragonu za szatnię, ale poprosiłem o skierowanie sprawy do sądu. Będę też pisał skargę na działanie funkcjonariuszy. Wcześniej nie raz były prowadzone kontrole, ale nigdy w takiej formie, nie z brygadą antyterrorystyczną, nie w godzinach największego ruchu, gdzie pracowników było więcej, ludzie chcieli zarobić. Na szczęście panowie z bronią i w kominiarkach szybko wyszli, zauważyli, że ludzie się ich po prostu boją. Chyba dotarło do nich, że trochę przesadzili - mówi szef lokalu.
O informacje w tej sprawie portal bielsko.info poprosił Michała Kasprzaka, rzecznika prasowego Izby Administracji Skarbowej w Katowicach. Przedstawiciel śląskiej IAS przekazał naszemu portalowi, że "w ubiegły weekend funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej ze Śląskiej KAS prowadzili standardowe kontrole legalności pochodzenia napojów alkoholowych. Funkcjonariusze weryfikowali także, czy przedsiębiorcy rejestrują sprzedaż na kasach fiskalnych (np.: sprzedaż wejściówek, napojów alkoholowych itp.)".
- Takie działania są prowadzone w różnych okresach roku, często właśnie w weekendy. Celem kontroli jest zapewnienie bezpieczeństwa konsumentów wyrobów alkoholowych. Niestety zdarza się, że także w lokalach gastronomicznych pojawia się alkohol niewiadomego pochodzenia, którego spożycie zagraża zdrowiu i życiu klientów. Kontrole w ostatni weekend prowadziliśmy w różnych lokalizacjach na terenie województwa śląskiego, w tym w Bielsku-Białej - dodał Kasprzak.
- Funkcjonariusze prowadzący kontrolę w Bielsku-Białej nie byli zamaskowani, ani wyposażeni w broń długą. Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej prowadzący tego rodzaju kontrole, podobnie jak funkcjonariusze innych służb (np. policji), standardowo pobierają broń krótką. Kontrola, której informacje pojawiły się w mediach rozpoczęła się około godziny 21.00 i trwała do 22:.30 (tj. łącznie ze sporządzeniem dokumentacji i spisaniem protokołu). Funkcjonariusze sprawdzali znaki akcyzy przy barach w tym lokalu łącznie przez około 7 minut (5 minut przy większym barze, a 2 minuty przy mniejszym barze). Dostęp do barów był częściowo ograniczony wyłącznie w trakcie sprawdzenia znaków akcyzy - funkcjonariusze nie blokowali pracy barmanów - stwierdził Michał Kasprzak z Izby Administracji Skarbowej w Katowicach.
Jak podsumował, "kontrola została przeprowadzona wcześnie więc w trakcie jej trwania frekwencja wśród gości była niewielka".