Klub Gaja ponownie apeluje: "nie kupuj żywych karpi"
Klub Gaja, od wielu lat prowadząc kampanię ?Jeszcze żywy KARP?, zwraca uwagę opinii publicznej na "niepotrzebne cierpienie karpi w okresie przedświątecznym" i zachęca konsumentów do nie kupowania żywych karpi.
- Sprzedaż żywych ryb nie powinna być dłużej ustawowo podtrzymywana, gdy uwzględnimy specjalistyczną wiedzę, jaką posiadamy o sferze doznaniowo-zmysłowej ryb. Ból, strach czy panika, to doznania, które - jak dowodzą badacze - łatwo wywołać u karpi i innych gatunków ryb. Ostatnie dekady zaowocowały dużą liczbą precyzyjnych badań nad percepcją bólu i doświadczaniem cierpienia przez ryby hodowlane - podkreślają przedstawiciele Klubu Gaja.
Prof. Marcin Urbaniak, kognitywista i zoopsycholog, wyjaśnia, że "istnieją przekonujące dowody naukowe, że wszystkie gatunki ryb, które są w Polsce przedmiotem handlu, posiadają układ nerwowy, przetwarzający bodźce bólowe analogicznie, jak kręgowce lądowe. Karpie i inne gatunki posiadają te same rodzaje receptorów bólowych, co ssaki i ptaki oraz wystarczającą złożoność układu nerwowego do odczuwania strachu czy paniki".
- W rezultacie doświadczają jednakowo intensywnego bólu i cierpienia, jak lądowe kręgowce, a jako uzasadnienie, badacze wskazują kilka twardych dowodów: neuroanatomiczną budowę struktur i włókien, odpowiadających za generowanie ostrego i długotrwałego bólu; dużą liczbę receptorów bólowych na głowie i wokół jamy ustnej np. karpi wraz z wyjątkowo wrażliwą na ucisk tzw. linią boczną wzdłuż tułowia ryb. Do tego dochodzą reakcje uwalniania adrenaliny i noradrenaliny przez ryby oraz zwiększone stężenie kortyzolu we krwi podczas uczucia silnego strachu, który towarzyszy bólowi. Co więcej, ryby pod wpływem stresu i brutalnego traktowania wydzielają opioidy, będące naturalnymi środkami przeciwbólowymi - dodaje prof. Urbaniak.
- Realia intensywnej hodowli akwakulturowej, następnie transport do hurtowni i sklepów, na końcu wyciąganie z basenów i zabijanie, to - jak wskazuje nauka - pasmo cierpienia ryb. W warunkach silnego przegęszczenia zbiorników, zbyt małej ilości wody i tlenu w wodzie, przeładunku i transportu oraz sklepowo-bazarowych warunków trzymania ryb, zaczynają one szybko odczuwać silny stres i ból, który przeradza się w panikę i akty wzajemnej agresji, ostatecznie dusząc się w zbyt małej ilości wody, ubogiej w tlen - wyjaśniają przedstawiciele Gai.
- Nadal kupujemy żywe ryby, co wynika z siły przyzwyczajenia. Nadal nie zauważamy w tych milczących istotach ich potrzeb. Nadal wielu z nas jest głuchych na naukowe dowody potwierdzające, że ryba jak każdy kręgowiec odczuwa ból i cierpienie. Dlatego też nadal potrzebujemy edukacji i działań prawnych, które spowodują zakaz sprzedaży żywych ryb i zmniejszenie ich cierpienia - podsumowuje Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja.